Niedawne zwycięstwo nad Brazylią, dodało skrzydeł piłkarskiej reprezentacji Urugwaju. I sprawiło, że kibice nabrali apatytu na więcej. Tym bardziej, że na Estadio Centenario w Motevideo mieli przybyć piłkarze w Boliwii, którzy są wyraźnie słabsi. Kibice, którzy 21 listopada 2023 zapełnili szczęśliwy dla Urugwaju stadion, nie zawiedli się. Urugwaj zwyciężył 3:0. Nasza relacja z meczu Urugwaj-Boliwia
Spis treści:
Szczęśliwy stadion w Montevideo
Stadion, na którym w pierwszym, historycznym mundialu w 1930 r. reprezentacja Urugwaju przypieczętowała mistrzowski tytuł najlepszej drużyny świata, jest nieco większy niż Stadion Narodowy w Warszawie. Ponad 50 tys. widzów czyli prawie tyle samo, co na niedawnym meczu polskiej reprezentacji w Warszawie, przybyło aby na Estadio Centenario bawić się i kibicować swym ulubieńcom. A jak to widowisko wyglądało z trybun? Jakie są różnice, jeśli chodzi o to, co dzieje się na trybunach stadionów w Warszawie i Montevideo? Redaktorzy CasinoSport.pl postanowili zobaczyć to na własne oczy.
Na trybunach, wśród Urugwajczyków
Zanim siedliśmy na plastikowych siedziskach przymocowanych do betonowych schodów (miejsca nie były numerowane) trzeba było usunąć resztki deszczu, jaki tego wieczora co chwilę padał. Siedzący blisko Urugwajczyk widząc dwóch obcokrajowców w narodowych, błękitnych koszulkach Urugwaju, sam zaproponował użyczenie swego ręczniczka, którym wytarliśmy siedzenia i które po chwili zajęliśmy. Miłe z jego strony, podziękowaliśmy i po raz kolejny okazało się, że kibice nie muszą porozumiewać się tym samym językiem, w tym przypadku hiszpańskim. Od razu napiszę, że brak oparcia (takowe są na wspomnianym już wyżej stadionie w Warszawie), to jednak niewygoda, więc już po pół godzinie było tu uciążliwe dla kręgosłupa.
Kibice, sprzedawcy i deszcz
Celowo przybyliśmy wcześnie, niedługo po otwarciu obiektu dla kibiców, aby poczuć południowoamerykańską atmosferę futbolową. Choć do pierwszego gwizdka sędziego było 2 godziny, fani reprezentacji Urugwaju szybko zapełniali stadion i żywiołowo rozgrzewali swe nastroje, przygotowując się do piłkarskiego widowiska. Śpiewy, krzyki, do tego dwaj bębniarze ustawieni za każdą z obu bramek – to wszystko sprawiało, że byliśmy ciekawi jak gorąco będzie na stadionie, gdy już zacznie się mecz. Rozentuzjazmowanych kibiców ostudził deszcz. Nie ulewa, lecz deszcz, co sprawiło że trzeba było założyć kurtki przeciwdeszczowe lub otworzyć przyniesione ze sobą parasole.
Pomiędzy sektorami i przejściami co chwilę przechadzali się sprzedawcy przekąsek i napojów, głośno reklamując swój towar. Choć były czynne sklepiki stadionowe (tu dodam, nie było w nich piwa), a ceny oczywiście były wyższe od tych sklepowych, część kibiców kupowała. W pewnym momencie deszcz sprawił, że część handlarzy szybko zmienia asortyment na parasole i plastikowe płaszczyki (byli do tego przygotowani).
Po boisku przechadzała się maskotka reprezentacji Urugwaju, a stadion wciąż się zapełniał. Zanim rozpoczął się mecz, zaczęło się ściemniać. W zachodzącym słońcu część nieba robiła się coraz bardziej pomarańczowa.
Czy znasz hymn Urugwaju?
Oczywiście zaprezentowano komplet zawodników na wielkim telebimie, a gdy piłkarze obu drużyn zakończyli przedmeczowy trening, zobaczyliśmy efektowne widowisko świetlne. Cztery wysokie jupitery w rytm muzyki migały różnymi kolorami, na różne sposoby, z różną intensywnością. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem.
Przedstawienie kolejnych piłkarzy na wielkim telebimie (szczególnie tych z Urugwaju) jeszcze bardziej podgrzało emocje na trybunach. Byłem ciekaw co z odśpiewaniem hymnu Urugwaju, który jest podobno najdłuższym na świecie. Totalnie nie kojarzę melodii hymnu urugwajskiego, ale (pomijając melodię) już go zapamiętam. Najpierw dług wstęp instrumentalny (dziwiłem się, czemu nikt na śpiewa), po którym wreszcie wszyscy zaczęli śpiewać.
Gdy zakończyli, w górę wypuszczono setki błękitnych (barwy narodowe) baloników, jak się potem okazało, z logo sponsora. Zresztą aż do końca meczu baloniki te fruwały nad głowami kibiców, którzy odbijali je w górę. Gdy jeden z nich osiadł obok mnie, przez głowę przeszła myśl, aby zatrzymać go sobie na pamiątkę. Chwycił go jednak siedzący obok dzieciak, przytulił i zaraz uderzył, więc balonik pofrunął do innych.
Oczywiście podczas meczu były wspólne okrzyki, śpiewanie piosenek kibicowskich, świetnie znanych przez urugwajskich kibiców. Gdyby nie ten deszcz… Siedzący nieopodal przystojniak, widać stały bywalec, próbował rozgrzewać siedzących obok do ruszenia z falą. Kilkukrotnie mu się nie udało, więc dał sobie spokój. Fala ruszyła dopiero w ostatnim kwadransie meczu, gdy było pewne, że reprezentacja Urugwaju zwycięży.
I po meczu
Widzowie nie opuszczali miejsc przed końcem meczu, aby wspólnie celebrować sukces z piłkarzami, którzy też nie zamierzali od razu schodzić do szatni, dziękując fanom za kibicowanie. Pozytywna atmosfera udzieliła się wszystkim.
Kibice sprawnie upuszczali stadion. Niestety, zlokalizowany w dużym parku, niemal w centrum Montevideo – Estadio Centenario, nie ma swojego parkingu. Dużą liczbą aut trzeba było gdzieś zaparkować, a po meczu nimi odjechać. Ci nie mający farta, podobno nawet przez godzinę nie byli w stanie odjechać do domów. Dodam, że spod stadionu były też autobusy „normalnych” linii miejskich. Pomeczowy transport ze Stadionu Narodowego w Warszawie jest łatwiejszy, bo są jeszcze pociągi SKM oraz pociągi podmiejskie. No i duży parking przy stadionie. Mieliśmy w planach wrócić do hotelu uberem, ale jak było do przewidzenia, nie było na to szans. Musieliśmy drałować na piechotę kilka kilometrów.
Urugwaj-Boliwia. Podsumowanie
Ciekawość, jak to jest na stadionie, na międzypaństwowym meczu w Ameryce Południowej, została zaspokojona. W Montevideo jest inaczej niż w Warszawie. Jedno jest pewne: piłka nożna sprawia, że oglądamy widowisko sportowe i chcemy je wyjątkowo celebrować, niezależnie od miejsca na świecie. A najlepiej, jeśli drużyna której kibicujemy, zwycięża.
Mecz Urugwaj-Boliwia tekst + zdjęcia: (c) CasinoSport.pl
Zobacz też:
> Reprezentacja Kolumbii ciekawostki
> Piłka nożna w Kostaryce